Autor |
Wiadomość |
Mefistofeliks
dobry znajomy
Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:40, 14 Wrz 2007 |
|
Temat specjalnie w "szerokich ramach", aby ciężej było o spam, a łatwiej o dyskusję. Chodzi mi o wasze zdanie na temat życia, głównie dziś, o problemy takie, jak obojętność, agresja, itp. Do założenia tematu sprowokowała mnie rozmowa z wychowawczynią (a raczej jej "wykład" podczas lekcji), na temat obojętności.
Może więc, jako pierwszy problem, poruszę obojętność... Czym ona jest...? wg. słowników etc. jest :
Cytat: |
obojętny
1. «nieokazujący zainteresowania kimś lub czymś, niedbający o kogoś lub o coś; też: świadczący o takiej postawie»
2. «niebudzący żywszych uczuć, niemający dla kogoś znaczenia»
3. «pozbawiony cech charakterystycznych, wyróżniających»
4. «niewywierający na coś szkodliwego wpływu» |
można by powiedzieć, że to nic szkodliwego... Ale czy to prawda...? Jeśli widzimy kilku wyrostków katujących jednego, to czy taka obojętność jest nieszkodliwa...? Albo gdy "oglądamy w telewizji tragedie i jednocześnie potrafimy smarować sobie kanapkę dżemem". Bo to nas nie dotyczy- słowa wypowiadane przez moją nauczycielkę j. polskiego, przeze mnie, przez poetów, malarzy.... Prawda, są ludzie "dobrej woli" (chyba nie chybiłem tu z tym stwierdzeniem), którzy pomogą- kiedy kogoś biją- zawoła o pomoc, albo sam się rzuci na ratunek, kiedy widzi tragedię- dzwoni pod numer osoby, o której nakręcono materiał...
Ale niestety więcej jest jednak tych, którzy postępują, jak w przysłowiu (ahh... ten opis obrazu ;] ) "żaden oracz nie przerywa pracy z powodu śmierci człowieka".
Zostawię tu wiele niedopowiedzeń, aby ktoś inny mógł się wypowiedzieć, ewentualnie opisać inny problem i liczę na porządną (bez spamu, na poziomie) dyskusję...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
wicher
Moderator-weteran
Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 1703
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wapienica city
|
Wysłany:
Pią 23:46, 14 Wrz 2007 |
|
problemy zycia wspolczesnego... hmm mysle ze glownym jest agresja i przemoc. w telewizji, radiu, necie ciagle widuje sie materialy lub artykuly o tresci "pobity" "zabili za friko" itp. poziom agresji wzrasta niemozliwie, ale teraz zastanowmy sie czego to wina...
gier? telewizji i wielu programow albo filmow opierajacych swoja fabule na walce lub strzelaninach? ehh tego nie wiem. wiem jednak ze co raz latwiej komus wyciagnac noz niz pojsc do roboty i zarobic pieniadze...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
klaudusia
Moderator
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Słoneczne:)
|
Wysłany:
Pon 12:30, 17 Wrz 2007 |
|
problemy zycia wspolczesnego?...przede wszystkim nienawisc do drugiej osoby,agresja,przemoc, szczerosci z obawy przed reakcja innych..W zachowaniu innych najbardziej razi mnie brak tolerancji,zaufania, co bardzo utrudnia kontakty z ludzmi..Moze jeszcze obawa przed zmianami i podatnosc na to, co uslyszymy w telewizji lub przeczytamy w gazetach..Co do gier opartych na przemocy dziala to w obie strony..Mlodziez moze faktycznie stac sie agresywna i przenosic sytuacje ze swiata wirtualnego do rzeczywistego,moze jednak rowniez wyladowac w grze cala swoja zlosc i nie robic juz tego wobec iinnych osob.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arturr_g
prawa ręka mafii
Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 499
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: aus Lobnitz
|
Wysłany:
Pon 16:59, 17 Wrz 2007 |
|
Nienawiść, brak szczerości, perfidne kłamstwa, obgadywanie, złośliwość, seks bez zabezpieczeń i z byle kim itp...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dunka
prawa ręka mafii
Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pestki
|
Wysłany:
Pon 19:43, 17 Wrz 2007 |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
objaw agresji to w tym przypadku lekko powiedziane:| po prostu zatkało mnie po obejrzeniu. sądze ze ta cała super niania mu nie pomoze, jest juz w takim wieku ze nie da sobie wmówić ze to co robi jest (ca najmniej) złe.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mefistofeliks
dobry znajomy
Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 20:45, 17 Wrz 2007 |
|
Artur, to nie jest kolejny temat do nabijania postów dla ciebie, tylko chodzi mi o DOGŁĘBNE poruszenie problemów, a nie wypisanie słów, pewnie ze słownikiem otwartym na kolanach...
A ja chciałbym poruszyć inny problem, a mianowicie tego, w jakim państwie żyjemy. Doszedłem dziś do wniosku, z drobną pomocą innych osób, że w Polsce nie szanuje się innych poglądów, anieżeli te podane w kluczach egzaminów szkolnych (systemu wartości, niekoniecznie dobrego, w pewien sposób uczą w szkołach). Przykład? (trochę się nad sobą poużalam xD) choćby mój ostatni sprawdzian z polaka, na temat przypowieści o Hiobie, gdzie było o tym, że stracił dzieci i majątek. W kluczu do pytania na temat głównego przesłania nie znalazła się odpowiedź, że Hiob tracąc dzieci- stracił wszystko, bo dla niego chyba dzieci wszystkim były. Natomiast były odpowiedzi w stylu "Bóg dał, bóg wziął", lub "w każdej chwili możemy wszystko stracić''. I to mnie strasznie zaczęło gryźć- czemu ważniejsza jest strata dobytku od dzieci, czemu ateista miałby pisać o tym, że bóg istnieje, skoro w niego nie wierzy. I to jest dla mnie problem. Ateista inaczej zinterpretuje Biblię, inne rzeczy przykują jego uwagę, a w każdym razie nie te, które mówią o bogobojności. Przynajmniej ja to tak odczuwam...
Poza tym, mówią mi, że tak już w Polsce jest, w tej sklerykalizowanej Polsce, że niewierzący ma niewiele do gadania, o ile nie "nic" i to duże nic. Ja z pewnością inaczej patrzę na świat- nie tłumaczę wszystkiego "wolą bożą", a się zastanawiam- jak to się stało, skąd to się wzięło. Mam wrażenie, że żyję w średniowiczu- wyłamuję się ze stereotypów, zadaję więcej pytań niż inni, to od razu podpisałem cyrograf z szatanem...? To jest jak dla mnie śmieszne, choć mało kto by się z tego śmiał, bo to poważna sprawa, że tok myślenia wielu ludzi kieruje się w kierunku nieba. I gdzie tu ta wolność, słowa...? wolność wyznania..? Jasne, że to nie od wszystkich zależy, a od tych "z góry", ale oni przecież zostali, w sposób dmokratyczny, wybrani na swój urząd- więc są przedstawicielami większości.
Też drażni mnie rola kościoła w kraju zwanym Polską, ale na ten temat oddam głos innym osobom ;] może ktoś coś mądrego wymyśli ;]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wicher
Moderator-weteran
Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 1703
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wapienica city
|
Wysłany:
Pon 21:57, 17 Wrz 2007 |
|
ja odpowiem na 1 czesc posta, mianowicie o Hiobie. Dzisiaj na lekcji jezyka polskiego poruszylismy tą sporną kwestie i wyszla z tego calkiem fajna i konkretna dyskusja. Część osob(wierzacych) uwazalo ze zrzucenie nieszczesc na Hioba bylo czyms dobrym, czesc osob zas uwazalo ze jezeli ktos nie wierzy w Boga to ta przypowiesc jest zupelnie bezpodstawna. W sumie rozumiem i jednych i drugich gdyz sam mam czasem watpliwosci i pytania co do swojej wiary. Czekam na post Szpika ,ktory dzisiaj sie dosyc konkretnie wypowiadal
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szpiku
nowicjusz
Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 0:17, 18 Wrz 2007 |
|
Ja? Konkretnie? NA LEKCJI? Rly? No wai!
Problemy współczesności jako ogół możemy zostawić filozofom i tym zabawnym 'etykom', którzy chyba niezbyt wiedzą, co ze sobą począć po ukończonych studiach. Jeśli natomiast rozpatrujemy szczegół, to jestem zobligowany odpowiedzieć.
Omawianie Biblii na lekcji jest działaniem ryzykownym. Program, przynajmniej ten z 2004, nie mówi wiele o niezbędnych wiadomościach z dziedziny biblistyki, ot kilka faktów, autorzy ewangelii (tutaj nieco zgrzyta, ale niech ostatecznie zostanie, w końcu spora część pisarzy używa pseudonimów) i tyle. Pozostawia to duże pole do popisu nauczycielowi. I to od niego zależy, jak będzie wyglądać nauka na lekcjach języka polskiego - czy możliwa będzie inteligentna, rzeczowa dyskusja czy cud spowoduje przemianę zwyczajnej lekcji w lekcję religii. Ha! W tym momencie analizowany problem zlewa się z wcześniej poruszoną obojętnością i, kolokwialnie mówiąc, olewactwem. Ale o tym troszkę dalej. Przedstawię tutaj cztery podstawowe zachowania nauczyciela w takiej sytuacji:
- fanatyk religijny - "W imię krzyżowej wojny lejemy na program i uczymy się, że dla każdego Biblia musi być święta!".
- wierzący - "Przekażę im, że dla chrześcijan oraz dla mnie Biblia jest świętą księgą i dlatego wszyscy powinniśmy ją szanować"
- neutralny - "Przekażę im, że dla chrześcijan Biblia jest świętą księgą a dla ludzi innych wyznań lub niewierzących jest jednym z najważniejszych dzieł kulturotwórczych i dlatego wszyscy powinniśmy ją szanować"
- olewacz - "Przekazałbym im coś, ale lepiej nie, jeszcze się zbuntują, powiem im że dla chrześcijan oraz dla mnie Biblia jest świętą księgą i dlatego wszyscy powinniśmy ją szanować to nikt się nie przyczepi, o!".
Tak jak w psychologii (i u Nietzschego ) - żaden typ osobowości nie wypełnia do cna jednego człowieka. Nawet fanatyk wątpi i nawet olewacz miewa przebłyski odwagi. Mimo to w większości przypadków typ 4 dominuje, co widać w niemrawo przeprowadzanych lekcjach, na których próby dyskusji ucinane są krótkim "każdy inaczej to interpretuje" i kropa. Ja (my?) w liceum mam troszkę lepiej, pan praktykant jest mieszanką wierzącego i neutralnego (jakie stężenie procentowe? nie umiem jeszcze tego ocenić) ale w gimnazjum lekcje z oczywistych względów nie mogą być oparte na dyskusji. Troszkę szkoda.
Anyway, po przeanalizowaniu tego bardzo nam bliskiego problemu logicznie dochodzimy do kolejnego - czy Polska jest tak sklerykalizowana, że nie jest możliwa polemika z nauką katolicką? Tutaj, ja, stały czytelnik "Nie" z pewnością niektórych zaskoczę. Otóż nie, Polska nie jest JESZCZE wypalona ogniem świętej wojny na linii obywatel-kościół-państwo. Może dlatego, że ta wojna nie jest obecnie jakoś szczególnie eksponowana, może dlatego że wszystkie obozy pożerają się same od środka. Człowiek, który nie chce ślepo/nie chce w ogóle wierzyć w nauki Kościoła nie jest jeszcze skazany na zagładę. Wciąż możemy się buntować i łamać śmieszne nakazy oraz zakazy, gdyż konstytucja żyje a Unia stoi na straży podstawowych praw (póki nas nie wywalą ). Jeszcze mamy czym oddychać. Jeszcze.
Teraz będzie nutka malkontenctwa, ale cóż, problem współczesności to jest. Dotyczy mnie bezpośrednio... Ale ja też, chlip, jestem człowiekiem, chlip, i muszę się wyżalić, chlip, prawda? Nieprawda, jestem mumią z Zaoth, ale ponarzekać można. Otóż, Żerom idzie do kina na nowy "Katyń". Fajniście, tyle, że film na jaki idziemy jest... no cóż, właśnie nie jest. Gdyby to był film dokumentalny - ok, fajnie, jest obiektywizm, jest ogląd sprawy z wielu stron, Katyń to naprawdę dramatyczne wydarzenie i warto je dokładnie poznać. Gdyby to był Spider Man 3 - ok, fajnie, jest fantazja i pomysłowość. Ale wyszło takie nijakie połączenie tego z tym i w rezultacie jest płaski, pretensjonalny obrazik bez polotu, pełny dzikiej rusofobii, w dodatku zagrany przez kompletne dechy. Ludzie nie chcą kupować biletów to pchają na to niewinne szkoły. Czy producent za to płaci czy może jest to akcja MEN-u? Pierwszy przypadek oznacza totalne przemielenie ledwie dychających zwłok naszej rodzimej kinematografii, drugi zwiększone wpływy fanatyków z IPNu na miłościwie nam rządzących. Tak czy siak nie podoba mi się taka metoda indoktrynacji i niepokoi mnie zaistniała sytuacja.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|